poniedziałek, 15 grudnia 2014

Urodziny MATATU

Nasze małe, kochane Matatu ma już albo dopiero rok. Co to Matatu? To kameralny, maleńki klub ruchu i relaksu prowadzony na Ursynowie przez przesympatyczną Gosię, która nie jedną osobę wsparła w utrzymaniu sprawności lub powrocie do niej. Co mam wspólnego z Matatu? Przede wszystkim, czuję się „matką chrzestną” klubu. Byłam świadkiem nie tylko jego narodzin, ale wręcz poczęcia ;) i jestem z Matatu związana emocjonalnie. ,Jeśli ktoś z Was nie zna jeszcze Matatu i ma ochotę lub potrzebę na odrobinę ruchu i/lub relaksu a do tego jest sympatyczy, może skontaktować się z Gosią (właścicielką) i umówić na zajęcia próbne. Powołując się na Ankę Karmicielkę, możecie liczyć na rabat J.

No ale miało być o urodzinach. Zapowiadało się pusto, bo to czas  przedświątecznego zamętu. W rezultacie Matatowicze nie zawiedli i momentami było nawet dość tłoczno. Kiedy jedni wychodzili, inni przychodzili. Klub tętnił życiem towarzyskim przez 5 godzin. Była okazja, żeby się lepiej poznać, porozmawiać, pobawić, pośmiać i skosztować różne smakołyki.



Pyszne przekąski i wyborne napitki dostarczyli sami Matatowicze. Wszystko było wyborne. Pyszności były przygotowywane z intencją „zdrowe jest lepsze”.



Oczywiście skoro urodziny, to nie mogło zabraknąć symbolicznego tortu ze świeczką, która została zdmuchnięta zespołowo, bo przecież Matatu to klub, a klub to zespół ludzi. 


Właśnie ten zespół w Matatu jest najbardziej wyjątkowy. Jego wyjątkowość tkwi między innymi w różnorodności, bo jego członkowie są różnej płci (chociaż z dużą przewaga pań), w różnym wieku, wykonują różne zawody, mają różne zainteresowania. Przy dużym zróżnicowaniu są też bardzo podobni: tak samo otwarci, przyjacielscy, pomocni i dbający o jakość życia. Pomimo że większość Matatowiczów poznałam dopiero teraz, czułam się jakbym była wśród starych, dobrych przyjaciół.


Z dodatkowych atrakcji: ci, którzy dotrwali przynajmniej do 18:30 mogli poprzymierzać stroje zaprojektowane przez jedną z Matatowiczek.





Na koniec obdarowaliśmy się wzajemnie własnoręcznie przygotowanymi „zdrowymi” babeczkami. Serce rosło na widok zaangażowania w przygotowanie lekko słodkiego upominku dla koleżanki/kolegi. Efektem zaangażowania wszystkich były śliczności i do tego pyszności Te podarki wprowadziły nas jeszcze bardziej w podniosły i już nieco świąteczny nastrój.


Za sobotnie spotkanie wszystkim bardzo serdecznie dziękuję i życzę inspirujących świąt, a Matatu razem ze wszystkimi klubowiczkami i klubowiczami niech rośnie w siłę i zdrowie.

















1 komentarz :

  1. Wzruszam się jak widzę Twoje zaangażowanie, zapał i pomysłowość w tym co robisz Aniu. Pozdrowienia i buziaki.

    OdpowiedzUsuń